Dzieje kościoła i klasztoru franciszkanów w Bytomiu to kilkaset lat niezwykłej i zagmatwanej historii. Na burzliwe dzieje Śląska nakładają się bowiem nie mniej burzliwe dzieje zakonu franciszkańskiego. Zatem historia bytomskiego klasztoru, świadka ponad siedmiu stuleci, jest ich wiernym odzwierciedleniem.

Początki klasztoru bytomskiego łączą się z początkami samego zakonu w Polsce. Założony przez św. Franciszka z Asyżu Zakon Braci Mniejszych, zwanych franciszkanami, przez cały XIII wiek przeżywał ogromny rozkwit. Polska nie była tu wyjątkiem, gdyż w osobach książąt piastowskich, zwłaszcza na Śląsku, Zakon znalazł możnych protektorów. Jeden z nich, Władysław, książę opolski (1246-1281) wraz z lokacją Bytomia w roku 1254 ufundował w obrębie murów miejskich, w południowo-wschodniej części miasta, tuż koło domu wójta, drewniany kościół pod wezwaniem św. Mikołaja i klasztor. W cztery lata później, na kapitule prowincjalnej, prowincjał o. Daniel kanonicznie erygował tę placówkę zakonną.

Nie zachował się żaden opis budowli, ale należy przypuszczać, że podobnie jak inne obiekty franciszkańskie z tego okresu kościół posiadał jedną prostokątną nawę z wyodrębnionym chórem zakonnym. Klasztor zaś stanowił przylegający do kościoła czworobok z wewnętrznym dziedzińcem ze studnią pośrodku – tzw. wirydarzem, okolonym arkadowym krużgankiem. Do pobliskich ulic wnet przylgnęło nazewnictwo: „franciszkańska” (dzisiaj wschodnia część ulicy Józefczaka) i „klasztorna” (dzisiaj – Szymanowskiego).

Z powodu braku źródeł należy przypuszczać, że jeszcze na początku XIV w powstał w tym miejscu obiekt murowany. Rosło wtedy znaczenie konwentu bytomskiego, w którym aż sześciokrotnie odbywały się kapituły ogromnej polsko-czeskiej prowincji zakonnej. Wydatki jednej z nich (w 1326 r.) były tak duże, że finansował je sam książę Władysław, zaś ostatnia, której przewodniczył prowincjał o.   Jan Kmita, zgromadziła prawie 200 osób. Od samego początku klasztor bytomski stanowił część kustodii górnośląskiej.

Postępujące rozbicie dzielnicowe, a wraz z nim przekształcenie Bytomia w stolicę osobnego księstwa przez Kazimierza II w roku 1281, jeszcze bardziej zbliżyło klasztor z dynastią piastowską.

Niewiele wiemy o jego życiu w tym czasie. Prawdopodobnie zamieszkiwało go około dwudziestu zakonników Niektóre znane nam imiona ówczesnych gwardianów świadczą, że byli to głównie Polacy. Pierwszym gwardianem był niejaki Wawrzyniec, którego podpis widnieje na testamencie Salomei, ksieni klarysek w Starym Sączu. Inne urzędy w klasztorze w tym czasie to – kaznodzieja, kantor, którego zadaniem była między innymi opieka nad księgami chóralnymi i ich przepisywanie, oraz zakrystian.

Jak na całym Śląsku – i tutaj zaczęli franciszkanie szerzyć nowe formy kultu. Jako pierwsi w Bytomiu założyli stacje Drogi Krzyżowej, propagując w ten sposób nieznane jeszcze nabożeństwo do Męki Pańskiej. Wprowadzili też tradycję budowy szopki bożonarodzeniowej. Przez kilka stuleci było to ich wyłączną domeną. W sposób zasadniczy jednak wpłynęli franciszkanie na kształt duszpasterstwa. Jako pierwsi przystąpili do regularnego głoszenia kazań w swoim kościele. Masowo zaczęli udzielać sakramentu pokuty i znacznie ułatwili dostęp do odpustów – zwłaszcza najpopularniejszego odpustu – Porcjunkuli. Rósł tym samym szacunek dla zakonników, zwłaszcza, że nie posiadając żadnego majątku, utrzymywali się z własnej pracy i ofiarności ludzi. Dbali też o swój rozwój intelektualny, o czym świadczy stały pobyt w klasztorze lektora nadzorującego naukę. Można przypuszczać, że przedmiotem ich studiów były między innymi dzieła wielkich myślicieli zakonu – św. Bonawentury i bł. Dunsa Szkota. Rosnący autorytet klasztoru zdaje się potwierdzać kilkakrotne powoływanie jego gwardianów na przedstawicieli kościelnych w długotrwałym sporze o bytomskie prebendy między norbertańskim opactwem we Wrocławiu a biskupami krakowskimi. Z ramienia kurii papieskiej w Awinionie byli więc bytomscy franciszkanie świadkami, na co wskazuje ich obecność podczas spisywania ważnych dokumentów i złożone na nich podpisy.

Rok 1369 przyniósł zmianę w sytuacji klasztoru. Połowa Bytomia wraz z klasztorem stała się częścią Księstwa Cieszyńskiego. Zakon franciszkański powoli stawał się też widownią napięć religijnych. Istniejące w zakonie dwa nurty, odmiennie interpretujące franciszkańską regułę, toczyły na tym tle burzliwy spór. Ostateczną okazją do usunięcia franciszkanów z Bytomia były zamieszki spowodowane przez najazd husytów pod wodzą Zygmunta Korybutowicza i Dobka Puchały w 1430 r. Klasztor, w którym już wcześniej schronili się przed husytami franciszkanie z Głogówka, opustoszał na siedem lat.

Przybyli po kilku latach franciszkanie-obserwanci – czyli zwolennicy pierwotnej surowości zakonnej, zwani w sąsiedniej Polsce po 1453 r. także bernardynami – cieszyli się coraz większą popularnością w Bytomiu. Klasztor bytomski był z całą pewnością pierwszym, zarządzanym przez obserwantów klasztorem na Śląsku i w Polsce. Według XV-wiecznych zapisków, mieszkającym w nim zakonnikom, ściśle zachowującym ubóstwo, niejednokrotnie brakowało środków na jedzenie.

Niezwykłym wydarzeniem w dziejach klasztoru i całego Bytomia była wizyta wielkiego kaznodziei i reformatora zakonu św. Jana Kapistrana, który na mocy bulli papieża Eugeniusza IV wizytował cały zakon. 20 maja 1454 r. wygłosił kazanie, na które przyszli mieszkańcy z całego miasta. Kazanie trwało kilka godzin i było głoszone po łacinie a następnie tłumaczone na język polski. Na skutek tego kazania proboszcz z kościoła NMP, rajcy miejscy i wszyscy mieszczanie wstąpili do bractwa św. Franciszka.

W tym właśnie czasie żył w klasztorze bytomskim świątobliwy zakonnik o. Aleksy ze Spiszu. Słynący z cudów franciszkanin zmarł w roku 1498 i został pochowany w kościelnej kaplicy św. Krzyża. Jego grób oznaczony marmurowym epitafium stał się przedmiotem czci mieszczan bytomskich.

Jeszcze w latach 50-tych XV stulecia przystąpiono do budowy gotyckiej świątyni i nowego klasztoru. Kościół stanowiący dzisiejsze prezbiterium był podobnie jak poprzedni prostokątny, jednonawowy, z wysmukłymi oknami, nakryty krzyżowym i bezżebrowym sklepieniem. Ściany zdobiła barwna polichromia składająca się z dwunastu różnych jasnych wzorów dywanowych i kilku gotyckich krzyży. W prezbiterium umieszczono stalle dla zakonników i wymurowano siedem ołtarzy – główny, św Krzyża, zdjęcia z Krzyża, Matki Bożej, Przemienienia, Zmartwychwstania i św. Franciszka. Wszystkie były ozdobione obrazami.

Nowy klasztor, podobnie jak poprzedni, zachował kształt czworoboku. W jego krużganku powstały jednak nowe kaplice – św. Krzyża i św. Anny. Kanonik krakowski Jan Długosz, który osobiście klasztor zwiedzał, zapisał w swej kronice, że jest on piękny, a zakonnicy należycie sprawują służbę Bożą oraz odprawiają godziny kanoniczne.

Objęcie władzy w Bytomiu przez margrabiego Jerzego Hohenzollerna w roku 1534 zapoczątkowało w mieście rozwój protestantyzmu. Franciszkanie, nie godząc się na żadne ustępstwa reformacyjne, zostali zmuszeni do opuszczenia klasztoru w dwa lata później. Opuszczony obiekt zaczął niszczeć – pozapadały się dachy na kościele i na klasztorze, powypadały okna, zmurszały ściany.

Nie był to jednak koniec klasztoru. W roku 1605, na fali tzw. kontrreformacji do Bytomia wrócili znów franciszkanie. Tym razem pochodzili z prowincji polskiej. O ich powrocie zdecydował sam cesarz Rudolf II. W zdewastowanym kościele znaleźli tylko dwa dzwony. Kaplica z grobem świątobliwego o. Aleksego była zabita deskami, a w kaplicy św. Anny znaleziono dwie armaty. Po posprzątaniu kościoła – 28 lipca zakonnicy rozpoczęli w nim służbę Bożą. Wnet upomniano się też o inne rzeczy, lecz dopiero po dwóch latach miasto zwróciło klasztorowi skradzione sprzęty i kościelne kosztowności. Była wśród nich srebrna monstrancja, 3 pozłacane kielichy, srebrne ampułki, 14 ornatów itp.

Ówczesny gwardian bytomskiego klasztoru, a późniejszy prowincjał, o. Franciszek Marcinkowski w ciągu dwóch lat zdołał przeprowadzić kapitalny remont całości. Niewątpliwie pomogli w tym liczni dobrodzieje. Z tego okresu pochodzi właśnie zachowane w zakrystii epitafium dobrodziejki Jadwigi Gosławskiej, która złożyła na klasztor pokaźną donację. Poczyniono więc w klasztorze nowe zakupy, w kościele zbudowano nowe organy, sporządzono wiszące chorągwie, na ołtarzach rozmieszczono kilkanaście cynowych, mosiężnych i drewnianych lichtarzy oraz 18 dzwonków liturgicznych. Odnowiono też klasztor dla kilkunastu braci – było bowiem w tym czasie 18 zakonnych cel. Klasztor uruchomił własną piekarnię i browar. W obejściu znajdowała się stajnia i sad owocowy.

Franciszkanie odegrali istotną rolę w rekatolizacji Bytomia. W roku 1617 byli już na tyle silni, że zdołali zorganizować publiczną dysputę teologiczną z protestantami. Z ich inicjatywy przybył do Bytomia pierwszy jezuita. Powoli zaczęto też rozwijać bibliotekę klasztorną, która już wtedy liczyła 76 tomów. Jako szczególnie uzdolniony kaznodzieja w kościele klasztornym zasłynął wtedy o. Gundisław Brześciański. Z zapisków klasztornych wynika, że praca braci zaczęła szczególnie owocować licznymi powołaniami z całej okolicy. Na skutek tych postępów, jeszcze przed rokiem 1626 zaproponowano bytomskim franciszkanom objęcie opuszczonego klasztoru w Wodzisławiu.

W roku 1618 wybuchła wojna 30-letnia. Dla klasztoru oznaczało to kolejne zniszczenia. Największych spustoszeń dokonały protestanckie wojska hrabiego Mansfelda w roku 1627 i grasujące na pograniczu wojska szwedzkie, które w 1643 r. splądrowały Bytom. Ze szczegółowego protokołu zniszczeń, sporządzonego przez radę miejską po najeździe Mansfelda wynika, że przed barbarzyństwem najeźdźców nie uchronił się prawie żaden przedmiot w kościele i w klasztorze. Sprofanowano tabernakulum i znajdujące się w kościele groby, zwłaszcza grób o. Aleksego, w którym spodziewano się znaleźć skarby. W kościele trzymano konie. Piszczałki nowych organów przetopiono na kule. Duży średniowieczny krzyż nosił ślady wielu postrzałów Wszystko znów nadawało się do remontu.

Kolejny etap w dziejach klasztoru bytomskiego otwiera rok 1697, kiedy to jeden z nowych władców Bytomia hrabia Leon Ferdynand Henckel von Donnersmarck przyjął wiarę katolicką. Donnersmarckowie, najbogatsza rodzina na Śląsku, zadbali też o godny wygląd świątyni. W latach 1783-1786 ówczesny gwardian o. Aleksander Mosz, dzięki tej możnej rodzinie znacznie powiększył kościół poprzez dobudowanie nawy i kruchty z wieżą, co w sposób zasadniczy zmieniło wygląd średniowiecznej świątyni. Dotychczasowy kościół pozostawiono jako gotyckie prezbiterium, ozdabiając je renesansowymi kapitelami, a nową nawę ze sklepieniami żaglowymi utrzymano w tonacji klasycyzującego baroku. Wewnątrz ufundowano nowe organy Dzisiaj z tego wyposażenia pozostały tylko dwie figury świętych apostołów Piotra i Pawła, znajdujące się pod chórem organowym. Także fasada kościoła z charakterystycznym portalem nie zmieniła wyglądu.

W tym czasie uległa zmianie przynależność bytomskiego konwentu, który w roku 1717 na kapitule generalnej formalnie przejęła prowincja czeska, ale nie na długo. Dominacja protestanckich Prus, która od roku 1742 objęła Bytom, przyczyniła się do stopniowego upadku kościoła i konwentu. Tzw. oświecony absolutyzm królów pruskich powodował coraz to nowe ograniczenia w działalności zakonników oraz dopuszczał się ingerencji w wewnętrzne sprawy klasztoru. Nałożono też nań niemożliwe do udźwignięcia podatki. W końcu w ramach polityki germanizacyjnej rząd pruski zmusił w roku 1754 władze zakonne do odłączenia klasztoru bytomskiego od prowincji czeskiej i wcielenia go do nowej prowincji śląskiej. Sam król Fryderyk II nakazał przyjmowanie do zakonu wyłącznie Ślązaków. Mimo to w klasztorze bytomskim i tak przeważali Ślązacy mówiący po polsku.

Uwieńczeniem dyskryminującej polityki pruskiej w stosunku do zakonów była kasata wszelkich bezużytecznych (w  mniemaniu władz) klasztorów. 30 października 1810 r. sędzia górniczy Kunów osobiście dokonał aktu zamknięcia klasztoru. Zakonników przeniesiono do tzw. klasztorów etatowych na wymarcie. Młodsi bracia mogli przejść do stanu świeckiego. Ostatnim z nich był o. Marcin Glatzel, który podjął pracę jako kapłan diecezjalny. Jednocześnie skonfiskowano, a właściwie zrabowano bogatą bibliotekę klasztorną, przekazując jej zbiory różnym instytucjom. Zaginęły w ten sposób także bezcenne kroniki klasztoru. Archiwiści z Uniwersytetu Wrocławskiego dotychczas zidentyfikowali w swoich zbiorach tylko trzy XVI-wieczne kodeksy jako pochodzące z klasztoru w Bytomiu.

Natomiast 10 sierpnia 1812 r. rząd przekazał cały obiekt franciszkański władzom miejskim, które już w roku 1816 klasztor zaadaptowały na cele szkolnictwa. Kościół zaś wykorzystywano do różnych celów. Najpierw w czasie kampanii napoleońskiej służył jako szpital dla rannych żołnierzy, a następnie był magazynem amunicji. Wreszcie jako opustoszały i bezużyteczny stał się przedmiotem zainteresowania gminy protestanckiej, która 1 maja 1833 r. nabyła go za symboliczną wówczas cenę 400 talarów. Protestanci przebudowali wnętrze kościoła, dobudowując boczne balkony. Po dostosowaniu budynku do własnego kultu sprowadzili nowe dzwony i rozbudowali dawne organy.

Druga wojna światowa i związane z nią ogromne zmiany etniczne na Śląsku doprowadziły do znacznego odpływu ludności protestanckiej z Bytomia. Franciszkański kościół św. Mikołaja znów opustoszał. Jako ostatnie opiekowały się nim mieszkające przy kościele protestanckie diakonise. Jednak szykanowane przez komunistyczne służby bezpieczeństwa – i one opuściły Bytom.

W roku 1945, w opuszczonym przez ewangelików kościele, zaczął się modlić i odprawiać nabożeństwa wygnany kresowiak ks. Zygmunt Staniszewski wraz z wiernymi ziomkami-kresowiakami, których kilka tysięcy osiedliło się w Bytomiu. Uznali ten kościół za swój – za swą duchową religijną ostoję. Ks. Staniszewski obrał dla niego nowego patrona – „pierwszego męczennika słowiańszczyzny” św. Wojciecha.

Świątynia ta stała się dla wygnańców z Kresów Wschodnich osiedlonych w Bytomiu namiastką utraconych stron ojczystych. Od początku swego wygnania przychodzili tu i przychodzą modlić się, spotkać ze współziomkami, porozmawiać na placu przykościelnym o drogich sercu sprawach.

Franciszkanie powrócili do kościoła w 1954 r. po prawie półtora wieku wygnania. Klasztoru jednak nie udało im się odzyskać do dnia dzisiejszego. Zamieszkali w dom u zajmowanym przez księdza Staniszewskiego, naprzeciw kościoła (Plac Klasztorny 5). Nowy gwardian – o. Innocenty Glensk zajął się renowacją świątyni, a jej uwieńczeniem było w 1962 roku ustawienie w głównym ołtarzu figury św. Wojciecha wraz z reliefowymi scenami z życia świętego, autorstwa artysty Ludwika Konarzewskiego (juniora). Od 1997 r. kościół jest w posiadaniu relikwii św. Wojciecha, które staraniem proboszcza, o. Bartłomieja Kuźnika, sprowadzono z Pragi w Czechach.

/Źródło: Franciszek Ezdrasz Biesok OFM, Jan Pluta, Franciszkanie w Bytomiu. Ponad siedem wieków obecności, Bytom 1997./


Zakon Franciszkanów został sprowadzony do Bytomia w 1258 roku, cztery lata po nadaniu osadzie aktu lokacji na prawie niemieckim (1254 r.) przez księcia opolskiego Władysława. Ordo Fratrum Minorum (Bracia Mniejsi, minoryci), tak brzmi łacińska nazwa zakonu franciszkańskiego.

Osiedlenie w Bytomiu Braci Mniejszych miało ważne znaczenie kulturalno – gospodarcze, a niektórzy historycy oceniają ten fakt jako nobilitację miasta (Jan Drabina „Historia Bytomia”). Na ówczesne czasy minoryci byli propagatorami zachodnioeuropejskiej kultury, a swą działalnością kaznodziejską w znacznym stopniu przyczyniali się do chrystianizacji społeczeństwa.

Franciszkanie otrzymali do dyspozycji klasztor i kościół pod wezwaniem św. Mikołaja (obecnie pw. św. Wojciecha). Surowa reguła ułożona przez św. Franciszka nakazywała m.in. głoszenie Ewangelii i ubóstwo. Naówczas mieszkańcami klasztoru było 20 zakonników wraz z nowicjuszami. Niewiele wiadomo o życiu zakonników, prawdopodobnie w większości byli Polakami. Świadczą o tym imiona braci – pierwszym gwardianem był niejaki Wawrzyniec. Franciszkanie pierwsi w Bytomiu założyli stacje Drogi Krzyżowej, wprowadzili też tradycję budowy szopki bożonarodzeniowej. Jako pierwsi przystąpili do regularnego głoszenia kazań w swoim kościele, masowo zaczęli udzielać sakramentu pokuty i znacznie ułatwili dostęp do odpustów. Dbali także o rozwój intelektualny, o czym świadczy stały pobyt w klasztorze lektora nadzorującego naukę. Zakon nie posiadał żadnego majątku, bracia utrzymywali się z własnej pracy oraz ofiarności ludzi.

Klasztor początkowo był budynkiem drewnianym, dopiero w XV wieku stanął klasztor murowany. Nie zachował się żaden opis budowli, jednak prawdopodobne jest, że – podobnie jak inne obiekty franciszkańskie – kościół posiadał jedną prostokątną nawę z wyodrębnionym chórem zakonnym. Klasztor zaś stanowił przylegający do kościoła czworobok z wewnętrznym dziedzińcem ze studnią pośrodku.

Wojny husyckie w XV wieku oraz poparcie mieszkańców miasta wobec ruchu husyckiego spowodowały dwukrotnie wygnanie franciszkanów z ich bytomskiej siedziby – w 1430 r. i 1440 r. Powrócili w połowie XV wieku, jednak nie jak poprzednio – minoryci, lecz franciszkanie obserwanci, których cechuje surowsza interpretacja reguły zakonnej św. Franciszka (ten odłam franciszkanów nazwano bernardynami). Niezwykłym wydarzeniem tamtych czasów była wizyta wielkiego kaznodziei i reformatora zakonu św. Jana Kapistrana. 20 maja 1454 r. wygłosił on kazanie, na które przyszli mieszkańcy całego miasta, a wielu mieszczan, rajcy miejscy i proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny wstąpili do bractwa św. Franciszka.

W latach 50 XV wieku przystąpiono do budowy gotyckiej świątyni i nowego klasztoru. Od połowy XVI wieku mieszkańcy Bytomia, w wyniku rozwijającej się reformacji, przechodzili na protestantyzm lub sprzyjali innym wyznaniom zreformowanym. Prawdopodobnie Bracia Mniejsi, utrzymujący się z jałmużny, nie otrzymywali wystarczającego wsparcia, dotykały ich różne szykany, wreszcie około 1598 roku zostali wygnani z miasta.

Powrócili w początkach kontrreformacji, w 1605 r. do mocno zdewastowanego klasztoru i świątyni, z której zrabowane zostały cenne przedmioty. Przedmioty odzyskano, gwardian, o. Franciszek Marcinkowski, zdołał przeprowadzić generalny remont całego obiektu. Klasztor uruchomił własną piekarnię i browar, a w obejściu znajdowała się stajnia i sad owocowy. Zaczęto rozwijać bibliotekę klasztorną, która liczyła już 76 tomów.

Wojna trzydziestoletnia (1618 – 1648) i napad wojsk protestanckich na Bytom spowodowały ponownie rabunek i zniszczenie siedziby franciszkanów. Za panowania Donnersmarcków w Bytomiu, od 1697 r klasztor i świątynia znów mogły przeżywać chwile świetności. W budynku kościoła została dobudowana nawa i kruchta z wieżą, przebudowano wnętrze, ufundowano nowe organy. Do dzisiaj pozostały dwie figury z tamtych czasów – figury apostołów Piotra i Pawła znajdujące się pod chórem. Także fasada kościoła z charakterystycznym portalem nie zmieniła wyglądu

W 1742 r. król pruski, Fryderyk II Hohenzollern, przyłączył Śląsk wraz z Bytomiem do swego królestwa. W swej polityce dążył on do podporządkowania kościoła państwu, wydając np. szereg przepisów regulujących życie zakonne. Wreszcie decyzją z 30.10.1810 r. dokonano sekularyzacji prawie wszystkich zakonów w Prusach. Ich majątek skasowano i przeznaczono na potrzeby państwa. Budynek klasztoru franciszkanów bytomskich w tymże roku stał się własnością miasta, wkrótce przeznaczono go na potrzeby szkolnictwa. Taki stan rzeczy istnieje do dzisiaj – w budynku dawnego klasztoru mieści się gimnazjum. Kościół zaś, po latach różnorakiego użytkowania (szpital, magazyn amunicji) i niszczenia, w 1833 r. oddano protestantom. Do 1945 r. był świątynią ewangelicką.

Po II wojnie światowej ludność wyznania ewangelickiego, w większości Niemcy, opuścili Bytom, który znalazł się wreszcie na terytorium Polski. Kościół św. Mikołaja pozostał pusty. Jednak w bardzo krótkim czasie świątynię „odnalazł” wygnany ze swej ojczystej ziemi kresowiak, ks. Zygmunt Staniszewski. Wraz z nim inni kresownianie, a napłynęło ich do Bytomia kilka tysięcy, zaczęli się modlić w świątyni i odprawiać nabożeństwa. Uznali kościół za swój. Ksiądz Staniszewski obrał dla niego nowego patrona – św. Wojciecha, pierwszego męczennika ziemi słowiańskiej.

Franciszkanie powrócili do kościoła w 1954 r. po prawie półtora wieku wygnania. Klasztoru jednak nie udało im się odzyskać do dnia dzisiejszego. Zamieszkali w dom u zajmowanym przez księdza Staniszewskiego, naprzeciw kościoła. Nowy gwardian – o. Innocenty Glensk zajął się renowacją świątyni, a jej uwieńczeniem było w 1962 roku ustawienie w głównym ołtarzu figury św. Wojciecha wraz z reliefowymi scenami z życia świętego, autorstwa artysty Konarzewskiego (juniora). Od 1997 r. parafia jest w posiadaniu relikwii św. Wojciecha, które staraniem proboszcza, o. Bartłomieja Kuźnika, sprowadzono z Pragi w Czechach.

Historia kościoła i posługujących w nim ojców franciszkanów jak dotąd była bardzo burzliwa – czasy świetności przeplatały się z okresami zniszczenia, wygnania, klęski. Niezmienna pozostaje reguła świętego Franciszka i Opatrzność Boża. Pokój i dobro – wartości, którym hołdował św. Franciszek pozwalają każdego dnia odbudowywać Kościół.

/Źródło: red. Jan Pluta, Franciszkanie w Bytomiu, Oficyna Wydawnicza 4K, Bytom 1997/